środa, 13 listopada 2013

#2. Veronica & Ronaldo 1/4




Hej. Mam dla Was małą zapowiedź kolejnego opowiadania ;) Sama się dziwię, że głównym bohaterem jest Ronaldo, ale napisałam to na specjalne zamówienie dla AGATY CHRZANOWSKIEJ Przypominam, że do komentowania nie jest potrzebne własne konto, można to robić anonimowo, więc byłabym bardzo wdzięczna gdybyście poświęcili na to chwilkę ;) Zapraszam do czytania ;)

PS. Kolejną część dodam za parę dni, jak tylko przepiszę to na komputerze. 


**********


"Jeśli będzie Ci na mnie zależało to znajdziesz drogę, nawet przez piekło."


**********



Czasami mam wrażenie, że moje życie to jeden wielki paradoks. Nigdy nic nie dzieje się po mojej myśli, a wręcz przeciwnie. No, ale może zacznijmy od początku. Nazywam się Veronica, choć wszyscy mówią do mnie Ronnie i mam 24 lata. Mój ojciec jest jednym z socios głównych Realu Madryt. No właśnie, a propos paradoksów, to strasznie nie lubię tej drużyny. W ogóle nie przepadam za piłką nożną, ale jeśli już miałabym wybierać, to wolę kibicować FC Barcelonie. Teraz już pewnie sami się domyśliliście, że moje kontakty z ojcem nie są najlepsze. Czasem wydaje mi się, że tylko mama potrafiłaby mnie zrozumieć, niestety zginęła 7 lat temu w wypadku samochodowym. Od tego czasu dla taty zaczął się liczyć tylko i wyłącznie ten cholerny klub i piłkarze. Zapominał o moich urodzinach, imieninach, ale nigdy o tych pieprzonych meczach. Na to zawsze miał czas. Kiedy skończyłam 18 lat postanowiłam radzić sobie sama. Miałam dość układanie mi życia przez ojca. Jego plan był prosty- skończyć studia medyczne i pracować w ukochanym przez niego klubie, czyli Realu Madryt. Po części tak też się stało. Jestem fizjoterapeutką, jednak nie miałam zamiaru leczyć kontuzji tych pożal się Boże piłkarzyków. Chciałam robić coś ważnego. Pomagać ludziom, ktzórzy naprawdę tego potrzebują, motywować ich do walki z własnymi słabościami i barierami. Oczywiście moja decyzja nie spodobała się ojcu, ale dobrze wiedział, że nie ma już wpływu na moje życie. Niestety, jak to u mnie bywa, kolejny plan legł w gruzach. Koleżanka, z którą wynajmowałam mieszkanie wyjechała i zostałam sama ze wszystkimi opłatami. Pensja kelnerki, rzecz jasna nie wystarczała, żeby to opłacić, więc musiałam albo wynająć coś mniejszego i tańszego, albo znaleźć inną pracę. Ojciec zadeklarował, że pomoże mi finansowo, ale ja nie chciałam od niego żadnych pieniędzy. Poszukiwania zarówno mieszkania, jak i pracy szły bardzo mozolnie, a mój portfel coraz bardziej się kurczył. Wtedy tata zaproponował, żebym jednak pomyślała nad pracą u Królewskich.
- Veroniko, doprawdy nie rozumiem twojego uprzedzenia. Nie chcesz moich pieniędzy- okej, ale sama doskonale wiesz, że długo już z twojej pensji nie wyżyjesz- próbował mnie przekonać tą swoją "dyplomatyczną" gadką. Oczywiście nie omieszkał wypomnieć mi tego, ze gdybym go posłuchała, to żyłabym jak księżniczka i miała apartament w centrum Madrytu.
-Tato nie rozumiesz, że ja nie chcę pracować z tymi nadmuchanymi mięśniakami z przerośniętym ego?!- moje kontrargumenty były trochę prymitywne, ale musiałam się jakoś bronić. Do niego wciąż nie docierało to, że nie mam zamiaru spełniać jego oczekiwań. Chciałam żyć po swojemu.
-Rozumiem, ale zauważ, że nikt nie każe ci tam pracować do końca życia. Nie wiem, zrobisz jak zechcesz, z resztą jak zwykle, ale przemyśl to jeszcze.
Mijały kolejne tygodnie, a ja nadal tkwiłam w martwym punkcie. W końcu zdecydowałam się przyjąć propozycję taty.
-Tak słucham?- usłyszałam poważny głos ojca. Do końca zastanawiałam się nad moją decyzją, ale postanowiłam, że tym razem schowam dumę do kieszeni.
-Zgadzam się. Chcę pracować jako fizjoterapeutka w Realu, ale to tylko rozwiązanie tymczasowe- chciałam to uwzględnić już na wstępie. Starałam się brzmieć obojętnie, ale i tak czułam, że na twarzy mojego ojca pojawił się uśmiech zwycięstwa.
-Dobrze, w takim razie umówię cię z prezesem i trenerem na jutro. Dam ci znać o której dokładnie.


-Być piłkarzem, to niby fajna sprawa, bo panienki na ciebie lecą, ale na treningach to nawet popatrzeć na kogo nie ma. Wszędzie sami faceci. Taki prawnik, to przynajmniej może sobie zatrudnić jakąś sexi sekretarkę- powiedział Ramos.
-Jak to, przecież mamy Crisa. On przed lustrem to prawie tyle czasu, co kobieta spędza- wyśmiewał się Marcelo z kolegi, który stał tuż obok.
-Odwołaj to co powiedziałeś, bo nie ręczę za siebie- warknął CR7
-Spokojnie, co ty na żartach się nie znasz ?- uspokoił go obrońca.
-Nasz Ronaldo ma doła, bo go Irina zostawiła. Biedak w celibacie będzie musiał żyć- kontynuował Sergio
-Przymknij się!- rozkazał- Irina to już przeszłość. Dzisiaj na pewno coś upoluję- dodał z szelmowskim uśmiechem.
-Czyli lecimy na dupeczki !- z radością wykrzyknął Marcelo
-O nie mój drogi. To dupeczki polecą na nas- skwitował Ronaldo.


Siedziałam przy laptopie i próbowałam stworzyć jakieś prowizoryczne CV. Ojciec, jako wpływowy człowiek, na pewno nieźle ich tam przemaglował, więc moja rozmowa kwalifikacyjna to będzie czysta formalność. Nie lubiłam załatwiać spraw w ten sposób, ale to praca tymczasowa, więc jakoś niespecjalnie mi zależało.


-Cholera, wiedziałem, że impreza w środku tygodnia to zły pomysł. A zwłaszcza z wami- wybełkotał Pepe do trójki kolegów, którzy przebierali się właśnie na trening, na który już byli spóźnieni.
-Nie narzekaj jak baba- odpowiedział mu Marcelo
-No właśnie, nikt cię nie zmuszał- przytaknął Ramos
-Ah tak ? A mam wam przypomnieć kto mówił, że...
-Cisza ! -krzyknął Ronaldo, choć to nie był dobry pomysł, bo w jednym momencie wszyscy chwycili się za bolące głowy- lepiej się zastanówmy, co powiemy trenerowi i jak przeżyjemy najbliższe godziny- dodał i ruszył w stronę boiska, a w ślad za nim poszła pozostała skacowana trójka.

Tak, jak myślałam, szczegóły mojej pracy zostały już dawno ustalone. Do gabinetu przyszłam tylko po to, aby podpisać dokumenty. Nie byłam jakoś pozytywnie nastawiona, ale muszę przyznać, że moje wynagrodzenie robiło wrażenie. Pomyślałam sobie, że może nie taki diabeł straszny, jak go malują. Przemęczę się tu przez jakiś czas, a kiedy znajdę coś lepszego, po prostu zrezygnuję.
-W takim razie proszę ze mną. Przedstawię panią naszym piłkarzom, akurat mają trening- zwrócił się do mnie trener Ancelotti i tak jak mówił, udaliśmy się w stronę boiska. Kiedy dotarliśmy na miejsce moim oczom ukazała się grupa biegających i rozciągających się mężczyzn. Nie wiedzieć dlaczego, nagle złapał mnie mały stres. Na początku chciałam sprawiać wrażenie niemiłej pani doktor, ale gdy zobaczyłam, jak niektórzy się wygłupiają i dobrze bawią, chciałam żeby mnie polubili.
-Chłopcy chodźcie tu na moment ! Chciałem wam kogoś przedstawić- krzyknął w ich stronę mężczyzna stojący obok mnie. Wszyscy ustawili się w rządku naprzeciwko i lustrując mnie dokładnie, wymieniali się między sobą pytającymi spojrzeniami, czy tez szeptali sobie coś na ucho.
-To jest pani Veronica Martinez. Wasza nowa fizjoterapeutka.
-Witam. Mam nadzieję, że nie będziemy się za często spotykać. Gdyby jednak komuś przydarzyła się jakaś kontuzja, to postaram się jak najszybciej temu zaradzić- wygłosiłam jakąś prowizoryczną formułkę, po czym starałam się przyjrzeć bardziej każdemu z nich.
-Czyli będziemy się spotykać w pani gabinecie na kozetce?- wypalił nagle jeden z piłkarzy, jak się później okazało, był to Ronaldo. Nie trudno było się doszukać podtekstów, jednak ja, jako profesjonalistka, do końca chciałam zachować powagę.
-Oczywiście. Jeżeli tylko będziesz miał problem o podłożu medycznym- odparłam z niewzruszoną miną.
-A co, jeżeli będę miał problem o podłożu erotycznym ?- dodał, po czym część drużyny chwyciła się za głowy, a trójka stojąca zaraz obok niego, zaczęła rechotać pod nosem.
-Wtedy skontaktuję się z moją przyjaciółką, która jest farmaceutką i z pewnością wypisze ci receptę na takie małe, niebieskie tabletki- po moich słowach wszyscy, włącznie z trenerem, wybuchli niepohamowanym śmiechem, a sam Portugalczyk zrobił obrażoną minę i wrócił do ćwiczeń.

-Stary powiem ci, że już lubię tą nową. Nieźle ci dzisiaj pojechała- wyśmiewał się Casillas ze swojego klubowego kolegi.
-Wiesz jaki jest twój problem ?- zaczął zdenerwowany Cristiano- Spodobała ci się i jesteś zazdrosny, bo ona leci na mnie.
-Zła diagnoza mistrzu !- zaśmiał się Iker- A wiesz jaki jest twój problem ? Nie przepuścisz żadnej kobiecie, która pojawi się obok ciebie. Tym czasem żal ci tyłek ściska, bo ty chciałbyś ją przelecieć, a ona nie jest tobą zainteresowana- dodał, po czym wyszedł z szatni. W środku został tylko Cristiano. Siedział na ławce i był obrażony na cały świat. "Nie jest mną zainteresowana ? Jeszcze zobaczymy" pomyślał i chwytając torbę udał się w stronę parkingu.
 

 

6 komentarzy:

  1. super opowiadanie zapowiada sie ciekawie :) mam nadzieje ze szybciutko dodasz kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuuuuuu przeczówam, że w dalszych częściach będzie ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie cieszą Wasze komentarze :D Postaram się dodać jutro jakąś część ;) O ile nie będę miała dużo nauki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejqu dziękuję, naprawdę <33 Super się zapowiada już się nie mogę doczekać następnego :) Mam tylko nadzieję, że po tym opowiadaniu nie znienawidzę Crisa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie. Wiesz przełamałam swoją niechęć i napisałam o nim opowiadanie w 100% pozytywne, ale musiałam dodać coś od siebie, dlatego jest ta FC Barcelona. Oczywiście nie jest prawdą, że nie znoszę Realu Madryt, ja po prostu wolą Barcelonę, ale chciałam trochę podbudować atmosferę xd

      Usuń
  5. UHUHUH :) Jestem tu pierwszy raz, ale fajnie, ze tu trafiłam ;) ciekawy pomysł na stronkę a szablon tez fajny :D Masz gust ;* mogłabyś ocenić nowy rozdział na : http://elfiahistoria.blogspot.com/ ? :D Proszę, chciałabym wiedzieć czy jest ok cz może mam naprawić jakoś tą historię ? ;) z wolnym czasie zapraszam też na nowy rozdział http://poweroffourelements.blogspot.com/
    pozdrawiam^^^^

    OdpowiedzUsuń